niedziela, 31 maja 2009

Kwiaty bzu czarnego w cieście


Widziałam gdzieś przelotem że jest tydzień naleśnikowy, a raczej jego ostatni dzień dzisiaj. Ojej, tak chciałabym wystąpić w jakiejś blogowej zabawie. Niestety zaraz po napisaniu tego posta muszę wrócić pod kołderkę - bo nie czuję się najlepiej. Cały maj jestem pod wpływem jakiejś paskudnej anginy i wyjść z tego nie mogę pomimo słuchania zaleceń lekarza - którego zazwyczaj nie słucham, gdyż w domu tyle zawsze jest do zrobienia. Tym razem mnie uziemiło na dobre, leżę plackiem przysłowiowym. Może właśnie placek mi pomoże? Ale tym razem to nie będzie taki zwyczajny placek...
dziki bez przedstawiałam już w zielniku - to bardzo zdrowa roślina. I ma takie również niecodzienne zastosowanie, gdyż można z jej kwiatów zrobić placki. w tym celu należy zerwać kilka ładnych, kwitnących baldachów bzu lekarskiego ( łatwo trafić po intensywnym zapachu)
i umyć bardzo starannie. Można wypłukać w wodzie z octem. Odsączyć. Przygotować ciasto naleśnikowe z dwu jajek, mleka i mąki, oraz 2 łyżeczek cukru. W cieście maczać baldachy i kłaść na rozgrzany tłuszcz. Obsmażać z obu stron i od razu podawać posypane cukrem pudrem.
Ja się przyznam że przestraszyłam się tych baldachów całych i oskubałam je z kwiatów które wsypałam do ciasta. Efekt - kwiatowy murowany :)

niedziela, 24 maja 2009

Herbatniki

Po rabarbarowym szaleństwie - chyba nie tego oczekiwali znajomi królika. No cóż - przyznam się szczerze, że w wyniku jakże napiętego grafika, niestety nie dorwałam się jeszcze tego roku do truskawek. Za to trafiłam w sam środek zawirowań wojennych, o czym wkrótce na "damqelle", oraz bardzo dobrze zapoznałam się z kolcami pewnej pięknej rośliny. To spotkanie (jakże owocne szerzej opisuję w moim zielniku) A dzisiaj najzwyklejsze, najbardziej banalne i najlepsze pod słońcem
herbatniki
1/2 kg mąki pszennej, 150 g cukru pudru, 2 kostki margaryny, 3 jajka, aromat waniliowy, 100 g marmolady
Margarynę utrzeć z cukrem na pulchną masę, dodawać po jednym jajku ucierając. Dodać aromat waniliowy. Mąkę przesiać i połączyć z masą i dokładnie wyrobić ciasto. Ciasto szprycować na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Ciasteczka ozdobić marmoladą. Piec w tp. 180-190 stopni przez 25 minut.
A szał truskawkowy - jeszcze przede mną :)

środa, 20 maja 2009

legumina z rabarbarem

Zaraz, zaraz... co ja to miałam? O! To też mało kto pamięta. Przepis na taką oryginalną leguminę można znaleźć jedynie w książkach kucharskich okresu "pustych półek". Aż w głowę zachodzę jak przy tych pustych półkach powstawały wprost odwrotnie proporcjonalne pomysły na smakołyki.
No więc szybko, szybko - jeszcze dziś rabarbar na scenie bo panowie, panie - już idą truskawki.
Legumina rabarbarowa
3 białka, 40 dag rabarbaru, 4 łyżki cukru, odrobina soku z cytryny
Rabarbar oczyścić, pokroić, rozgotować w kilku łyżkach wody z dodatkiem cukru i soku z cytryny. Odparować wodę by masa była gęsta, ewentualnie można zagęścić żelatyną. Ostudzić. Białka ubić na sztywną pianę. Ubite białka połączyć delikatnie z masą rabarbarową. Od razu podawać.
A teraz, a teraz nadchodzą ... truskawki !!!!!!

czwartek, 14 maja 2009

Barbarki

Mam w tym moim schemacie dnia taki "dzień świstaka". Rano odwozimy dzieci do przedszkola. Najpierw odstawiamy Pannę Mariannę po drodze słuchając jej chrupania, bo panna Marianna o godzinie 5.30 jest potwornie głodna na drożdżówkę z pobliskiego sklepiku. Na szczęście sklepik o godzinie 5.30 jest już otwarty, więc jedziemy i słuchamy tego chrupania. Nasz starszy natomiast nie ma tego typu porannych ekscesów, zatem dotarliśmy w ten sposób już do szkoły. Pan mąż jest zobowiązany syna dostarczyć pod drzwi zerówki ze względu na to iż chłopak mógłby się w-pomiędzy-czasie gdzieś zawieruszyć i szkoda by było, bo to całkiem dobre dziecko jest. Więc panowie pobiegli do szkoły - a ja oglądam sobie scenkę:
W naprzeciwległym domu otwierają się drzwi i wychodzi pan numer 1. Otwiera garaż, wyprowadza rower i opiera go o ścianę. Następnie wyjeżdża z garażu samochodem, wysiada z niego, wprowadza do garażu rower, zamyka garaż, zamyka drzwi. Po upływie minuty wychodzi z tego samego domu pan numer 2. Otwiera garaż i wyjeżdża na rowerze.
Zastanawiałam się kiedyś czy nie mogliby wyjść kiedyś razem, albo pan nr 2 wyszedł by wcześniej, albo cokolwiek, no? Ale widać nie mogą. Bo taki schemat i już.
Zabawne jak ta scenka mnie wciąga.
I zabawne że u mnie znów dziś rabarbar. No normalnie dzień świstaka
Barbarki
40 dag rabarbaru, 2 jajka, 2 łyżki cukru, 10 dag przesianej mąki, 5 łyżek śmietany, sól, cukier puder
Rabarbar obieramy i drobno szatkujemy. Żółtka ucieramy z cukrem, pod koniec dodajemy śmietanę i mąkę. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę, delikatnie łączymy z ciastem. Dodajemy rozdrobniony rabarbar i delikatnie mieszamy. Łyżką nabieramy porcje ciasta, smażymy na rozgrzanym tłuszczu małe racuszki. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.
A kto zgadnie jaki deser jutro?

sobota, 9 maja 2009

Krem jogurtowy z rabarbarem

Ta-dam !!! Wróciłam. Nie żeby mnie nie było, czy mi się nie chciało, albo zapomniałabym. O, nie. Po prostu zaczajona w mojej kuchni czekałam po cichu i cierpliwie - na sezon owocowy. I co mam? I co?
Pierwsze warzywo :))
Ja uwielbiam rabarbar. Jak byłam małą, brudną dziewczynką (znaczy dawno) to wyrywało się taki pęd rabarbaru z grządki, ocierało o gacie i kwasiło że aż miło. Już szczytem radości było wynieść z domu trochę cukru, choć cukier taki niezdrowy.
I co się dziecko tak cieszyło? Teraz mamy owoców cały sezon w bród, owoce sezonowe, posezonowe, sprowadzane - i wszystkie paskudne i jednako bez smaku.
Dalej rabarbar cieszy - kwasior taki, bo choć to on jeden nie stracił nic ze smaku dzieciństwa. I dlatego właśnie maksymalnie wykorzystuję te kilka dni z życia rabarbaru przygotowując desery, ciasta i rabarbarowy kompot.
60 dag rabarbaru, 80 ml czerwonego wina lub soku z czarnej porzeczki, 13 dag cukru, 2 łyżeczki żelatyny, 15 dag jogurtu naturalnego, sok z cytryny, 1 torebka cukru waniliowego, 25 dag kwaśnej śmietany
Rabarbar oczyścić, pokroić na małe kawałki. Wino zagotować ze szklanką wody i 8 dag cukru, włożyć rabarbar, dusić 10 min. Jogurt wymieszać z resztą cukru, cukrem waniliowym i sokiem z cytryny. Połączyć z rozpuszczoną żelatyną, wstawić do lodówki. Kiedy masa lekko stężeje dodać kwaśną śmietanę, wymieszać i wlać do foremki. Włożyć na 3 godziny do lodówki. Krem jogurtowy podawać polany sosem rabarbarowym.
A ciasto wyszło wyśmienite, idę po jeszcze kawałek ;)