niedziela, 21 lutego 2010

Niedźwiadki


Ja poproszę jeszcze raz! To znaczy udział w czekoladowym weekendzie, to znaczy czekoladę. Tym razem zachodziłyśmy w głowę z moją małą pomocnicą, co też takiego tajemniczego zrobić można z czekolady - albowiem zdarzyć może się wszystko i to na przestrzeni dwu ostatnich dni.
Po kuchennej naradzie doszłyśmy do... niedźwiadków. Tak, tak - niedźwiadki to jest to. One są takie miłe i niebanalne - a jednocześnie słodkie i jadalne.

Niedźwiadki
1 szklanka cukru, 3/4 szklanki masła, 1 jajo, 2 łyżki wanilii, 2,1/4 szklanki mąki, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1/4 łyżeczki soli, 60g gorzkiej czekolady

Piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni. Ucieramy masło z cukrem i jajkiem. Wsypujemy mąkę z proszkiem do pieczenia i solą, zagniatamy. Ciasto dzielimy na dwie części i do jednej dodajemy stopioną czekoladę. Niedźwiadki robimy waniliowe i czekoladowe z różnych wielkości kulek. Najpierw spłaszczamy dużą kulkę na nienatłuszczonej formie, po czym doklejamy głowę, uszka, łapki z mniejszych kulek lekko dociskając. Pieczemy ok 10 minut do stwardnienia. Pozostawiamy do ostygnięcia na blasze.
Takie misie to wyśmienity poczęstunek dla niejadków i dla takich co czekoladę w każdej postaci ;)
Niedźwiadki oczywiście występować będą:



sobota, 20 lutego 2010

Kielich kawowo-czekoladowo-ajerkoniakowy


Ze słabości do tych trzech smaków powstał w mojej głowie chytry plan by połączyć przyjemne z pożytecznym i wystąpić z tym tercetem w dorocznej zabawie proponowanej przez Beę. Miało być czekoladowo - a będzie jedynie czekoladowo w jednej trzeciej części. Ale myślę że jestem usprawiedliwiona gdyż z samej czekolady można zrobić tylko... czekoladę ;)

Kielich kawowo-czekoladowo-ajerkoniakowy
3/4 szklanki mocnego naparu kawy, 3/4 szklanki ajerkoniaku, tabliczka gorzkiej czekolady, 3 łyżki żelatyny, 3 jajka, 3 kubki śmietanki 30%, 100g orzechów włoskich
Kawę osłodzić, odcedzić i dobrze wymieszać z łyżką żelatyny i jednym żółtkiem. Drugą łyżkę żelatyny rozpuścić i dodać do ajerkoniaku. Rozpuszczoną czekoladę wymieszać z dwoma żółtkami i trzecią łyżką żelatyny. Białka i śmietanę ubić osobno i w równych częściach dodać do gęstniejących kremów z kawy, czekolady i ajerkoniaku. Wyłożyć do pucharków przesypując grubo siekanymi orzechami włoskimi.
I tutaj się przyznam że ja orzechów nie lubię i wystąpiły jedynie gościnnie na zdjęciu.
No i chciałabym wystąpić w:

piątek, 12 lutego 2010

faworki

Nie wypaliło z tłustym czwartkiem. Po pierwsze musiałam dłużej zostać w pracy, a po drugie jak już wróciłam to byłam w stanie jedynie paść twarzą do pościeli i tak też zrobiłam. W tej formie zostałam do dzisiaj, więc wzięłam urlop na wzięcie się w garść i zarządziłam tłusty piątek. Prawdę mówiąc plany miałam o wiele szerzej zakrojone, lecz niestety pozostanie w domu z moją córką jest bardziej męczące niż praca po godzinach. I byłoby runeło gdyby przed wyjściem do szkoły mój syn nie poprosił o takie zawijane ciasteczka. Dla ciebie wszystko mój synku.

Faworki
50 dag mąki pszennej, 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia, 10 dag cukru, 3 jajka, 4 łyżki mleka, 13 dag masła, tłuszcz do pieczenia

Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia. Dodać jaja, mleko, cukier i masło. Wszystkie składniki wymieszać w misce mikserem a następnie zagnieść gładkie ciasto. Cienko rozwałkować i pokroić w paski 2x6 cm. Naciąć pośrodku i przewinąć przez środek formując faworki. Smażyć na złoty kolor na rozgrzanym tłuszczu. Wyjąć, osączyć i posypać cukrem pudrem.
To najprostszy i najmniej pracochłonny przepis na faworki jaki mam. Nie wymaga ani wielu jajek, ani wybijania wałkiem dla pęcherzy. Proste i naprawdę dobre.

Ja chyba rozpuszczam tego mojego syneczka :)