środa, 22 lipca 2009

Krem porzeczkowy


Umarła - nie umarła. Powróciła:)
wcale nie żeby jej nie było, ale dziwnym wydawało się, iż wraz z nadejściem lata, lata które niesie ze sobą tyle wspaniałych możliwości kuchenno-deserowych, a właściwie deserowych nade wszystko - ona zaginęła w niewyobrażalnym szaleństwie tej pory roku. Przyszły truskawki i truskawki odeszły, czereśnie opadły z drzew a wiśnie, wspaniałe i soczyste tego roku zaczęły pękać z przesytu i oczekiwania. Na próżno? czy nikt ich nie zerwał?
Ale ona była - czekała w ukryciu, zdając sobie sprawę jak bardzo smakowite desery powstać mogą z truskawek i wiśni - kilogramami pożerała soczyste owoce nie wysilając się na odrobinę inwencji twórczej. Wiśnie zostały zerwane, truskawki zamknięte w słoiki, a maliny ratafią od tej pory nazywane przeniosą na zimę aromat i ciepło lata. Następnie nadeszły porzeczki. A tych nie dało się zjeść - specyficzne i kwaśne przywiały za sobą wspomnienie jednego z najlepszych deserów.
Krem Porzeczkowy
25 dag czerwonej porzeczki, 2 i 1/2 pojemnika jogurtu naturalnego, torebka cukru waniliowego, 5 łyżek cukru, sok z 1/2 cytryny
Jogurt dokładnie utrzeć z połową cukru i cukrem waniliowym. Porzeczki przebrać, opłukać i osączyć a następnie rozgnieść i przetrzeć przez sito. Doprawić resztą cukru i sokiem z cytryny. Wyłożyć jogurt do pucharków, delikatnie wyłożyć przecier porzeczkowy i dobrze schłodzić.

Chmmm... uwielbiam ten smak - to jeden z moich ulubionych deserów.