piątek, 31 października 2008

Pająki w galarecie


Taki mój dzisiejszy żart z okazji Halloween -pająki w galarecie. Ogólnie niby żart dla dzieci ale uwaga!!! niektóre dzieciaki na widok tego deseru krzyczą. Niby to się zarzekałam zawsze ze Halloween to mnie nie bawi i w ogóle, ale tak czasami....to trzymają się mnie takie psikusy - a zwłaszcza jak są słodkie. Ciekawie taki "pająk" wygląda sobie w plastikowym przeźroczystym pudełku. I jest potwornie prosty bowiem cała konstrukcja składa się jedynie z dwu składników a mianowicie galaretki agrestowej lub o smaku kiwi(dwa opakowania) oraz suszonych śliwek.
Jedną galaretkę sporządzamy według przepisu, rozlewamy do miseczek do połowy wysokości, czekamy aż stężeje.
Wybieramy 4 dorodne suszone śliwki, osiem innych tniemy na paseczki. Na środku każdej miseczki kładziemy po śliwce a po bokach układamy nóżki z paseczków. Można zrobić oczka z ziaren słonecznika. Gotowe pająki zalewamy drugą tężejącą galaretką.
I już można straszyć bliskich i znajomych
ładne prawda? Aż szkoda zjeść :)
Pomysł zaczerpnięty gdzieś z któregoś numeru "świerszczyka"

wtorek, 28 października 2008

racuszki z dyni i słoneczny kompot

Jak już tak bywam na tych pięknych kucharskich blogach to widzę że wszystkich dotknęło dyniowe szaleństwo. Pomyślałam zatem "czemu nie?" i zaraz też w drodze z pracy nabyłam duży złocisty kawał dyni. No że też wcześniej na to nie wpadłam - wieki chyba nie piekłam dyniowych racuszków a przecież kiedyś uwielbiałam ich smak - ale z drugiej strony jak się musi gotować obiadki dla bandy "cotowarzywniejada" to nie dziw że odstawiłam do lamusa tyle smakołyków. Teraz dzięki blogowiczkom przeprosiłam się z dynią i już pod pachę za pan brat dotarłyśmy do domu. I znów otworzyłam moją pierwszą prawdziwą kucharską księgę która nie wie jeszcze co to melon za to można znaleźć w niej wiele zastosowań dla dyni i podaję za autorką:
Dyniowe racuszki
40dag dyni, 2 jajka, 5 łyżek mąki, łyżka cukru, szczypta soli, cukier puder, cynamon

Jeśli chodzi o składniki - to by było na tyle. Dynię należy zetrzeć na tarce w drobne oczka oddzieliwszy wcześniej miąższ z pestkami i skórę. Do utartej dyni dodać jaja i mąkę, sól i cukier wymieszać i smażyć powoli na rozgrzanym ogniu do zrumienienia. Racuszki podawać gorące posypane cukrem pudrem i cynamonem.
Kiedyś do takich właśnie placuszków robiłam jeszcze dżem dyniowy z rodzynkami (mniam)
A dziś zrobiłam kompot i zaraz cały wypiłam, ot co...
Zdradzę tylko jeden mój sekret - do kompotu z dyni wrzucam kilka goździków - sam zapach jest boski. Zresztą tego nie wie tylko ten co nigdy nie pił kompotu z dyni.
Przepis pochodzi z książki Sabina Witkowska "Nastolatki gotują"

niedziela, 26 października 2008

Melba


Deser został wyczarowany w pewien wyjątkowy wieczór dla pewnej wyjątkowej piosenkarki. Która z nas nie marzy o tym by jakiś wyśmienity deser nazwano jej imieniem. Właściwie to nic takiego - wystarczy mieć w lodówce trochę tego, trochę tamtego. Lecz uwaga! W przeciwieństwie do wielu innych deserów gdzie modyfikuję przepisy dostosowując do gustów mojego wyrafinowanego podniebienia lub zawartości lodówki - melba musi być zawsze orginalna! Nie ma dżemu malinowego - nie ma melby i już, bo żaden inny być nie może. To się pochwaliłam no a gdzie ten przepis? Na próżno szukałam przepisu w moich zeszytach bo nie pamiętam gdzie zapodziałam - za to wiem doskonale że by podać melbę potrzebuję:
- dobre waniliowe lody
- puszkę brzoskwiń w syropie
- bitą śmietanę
- tabliczkę mlecznej czekolady
- sos malinowy
czekoladę topimy w kąpieli wodnej z łyżką mleka, w osobnym garnuszku zagrzewamy dowolną ilość dżemu malinowego na sos, ubijamy śmietanę i gdy goście już stoją u drzwi, do miseczek nakładamy porcję lodów, połówkę brzoskwini, dookoła brzoskwini wianuszek bitej śmietany i polewamy czekoladą oraz malinami. Takie proste, szybkie i klasyczne. Więc gdy goście mruczą z zadowolenia ja tak skromnie odpowiadam " a tam, nic takiego - w parę chwil przyrządziłam"

środa, 22 października 2008

Krem z kaszki


Nazwijmy go smakiem dzieciństwa. Miałam bowiem lat naście gdy wrzuciłam kaszę do garnka i posługując się moją pierwszą prawdziwą książką kucharska pt."nastolatki gotują" przyrządziłam ten prosty ale zaskakująco smaczny deser. Potem to już było dostosowywanie smaku do gustu i tak powstał nieco zmodyfikowany w stosunku do tego orginalnego przepis na krem z kaszy. Niektórzy z moich starych znajomych na pewno go pamiętają a że w tamtych czasach (nie tak bardzo odległych a jednak zupełnie innych) sklepy świeciły pustakami - czego jak czego ale kaszy było pod dostatkiem więc i ja często gości podejmowałam tym właśnie smakołykiem.
Dzisiaj wielu osobom kasza manna kojarzy się jeszcze z jakimś koszmarnym zimnym kleikiem lub nieforemną bryją - wszyscy oni mogą odkryć ten smak na nowo.
Podaję przepis w takiej formie w jakiej mi smakuje najbardziej
Krem z kaszki manny
1/2l mleka, 2 łyżeczki cukru, 1/4 laski wanilii lub cukier wanilinowy 1/2 szklanki kaszki manny 1-2 żółtka, bakalie (rodzynki, orzechy, suszone śliwki, figi, morele)
Połowę mleka zagotować z cukrem i wanilią, w zimnym mleku rozprowadzić kaszkę. Na wrzące mleko wlać kaszkę i mieszając gotować aż zgęstnieje (uwaga: kasza lubi się przypalać) Zestawić z ognia i szybko wymieszać z żółtkiem i ubić na puszysty krem, wrzucić pokrojone bakalie w dowolnej ilości i gorący przelać do miseczki opłukanej wcześniej zimną wodą. Ostudzony deser wyjąć na talerzyk. Pozostaje kwestia polewy. W ciężkich czasach polewę robiłam z 2-3 łyżek ulubionego dżemu i łyżki wody(zagotować), teraz jest wybór wyśmienity wszelakich sosów do potraw więc można skorzystać z szerokiego wachlarza wyboru lub polać śmietanką - ja osobiście najbardziej lubię polewę karmelową. Mniammm...
Przepis zaczerpnięty z "Nastolatki gotują" Sabina Witkowska

sobota, 18 października 2008

Krem Czekoladowy

Uwielbiam czekoladę i nie znam nikogo kto by jej nie lubił. Warunek jest jeden -- czekolada musi
być dobra, zwłaszcza do deserów używam tej najlepszej by efekt był wyśmienity, gdyż użycie dobrych i świeżych składników gwarantuje sukces. Osobiście najbardziej lubię czekoladę gorzką i bez specjalnych dodatków smakowo-zapachowych, a już zupełnie nie toleruję w czekoladzie orzechów... ale to takie moje "na marginesie". Wróćmy do deseru który jest jednocześnie wyjątkowo prosty i niezwykle wykwintny
Krem czekoladowy
100g gorzkiej czekolady, łyżka masła, 2 jaja, łyżka cukru, szczypta soli, 1/2l śmietany 30%
Roztopić czekoladę z masłem w kąpieli wodnej. Osobno ubić żółtka z cukrem, białko i śmietanę.
Roztopioną czekoladę wymieszać z żółtkami i ostudzić i wymieszać z ubitą śmietaną i delikatnie z białkami. Gotowe i czyż nie proste?
przepis z zbiorów własnych

czwartek, 16 października 2008

Tarta cytrynowa




Powitanie na blogu rozpoczynam tartą - klasycznym poczęstunkiem francuskim
powalającym zapachem i słodyczą. Tarty należą również do moich ulubionych dań, jednak bardziej lubię te na słono - a już najbardziej cebulową. Mmmmmm... Niestety, jest to wszak kawiarenka i zaprosiłam tu cię na deser więc przepisu na tartę cebulową nie będzie, za to odkurzyłam dzisiaj ten najbardziej słoneczny i orginalny przepis na Tartę cytrynową.
Jesienią, wśród żółtych liści apetycznie pachnie cytryną, więc zapraszam...
Klasyczne tarty przygotowuje się na kruchym spodzie co jest najłatwiejsze w świecie o ile zastosujemy się do kilku podstawowych zasad:
a) mąka(najlepiej krupczatka) powinna być zawsze przesiana
b) wszystkie składniki muszą być maksymalnie schłodzone
c) masło lub margarynę siekamy nożem by uniknąć rozpuszczenia w dłoniach
d) kruche ciasto zagniatamy jak najszybciej i schładzamy w lodówce
e) spód tarty najlepiej nakłuć widelcem i podpiec w gorącym piekarniku
f) upieczone ciasto powinno być rumiane - gdy zbrązowieje jest twarde i gorzkie
Tak przygotowane ciasto wręcz nie może się nie udać. A reszta już jest sprawą gustu i fantazji. Ja przyznam się osobiście nie przepadam za aż tak słodkimi słodkościami więc często przepisy ulegają w mojej kuchni modyfikacji, dodaję raz tego, raz tamtego.... Ale najlepiej spróbować samemu.
Tarta cytrynowa z bezą czyli Tarte meringue au citron
ciasto: 200g mąki krupczatki, 100g masła lub margaryny, szczypta soli, łyżka oleju,
około 1/4 szklanki lodowatej wody
masło posiekać nożem, dodać mąkę, szczyptę soli i olej, dodać mąkę i szybko zagnieść ciasto, uformować kulę i schłodzić w lodówce 1-2 godziny (można dodać skórkę startą z 1/2 cytryny)
krem: 1 duże jajko, 200g cukru, 1 duża cytryna, 50 g masła lub margaryny, szczypta soli
jajko utrzeć z cukrem i szczyptą soli. Dodać resztę skórki cytrynowej, sok wyciśnięty z cytryny oraz miękkie masło i starannie utrzeć.
Natłuszczoną formę do tart wyłożyć ciastem robiąc wysoki brzeg, nakłuć widelcem i rozsmarować krem. Piec w gorącym piekarniku 25-30 min.
Bezy: 2 białka, 60g cukru, szczypta soli
Do białek wsypać szczyptę soli i cukier i ubić na bardzo sztywna pianę. upieczoną tartę wyjąć z piekarnika, przykryć pianą i ponownie wstawić do letniego piekarnika na 10-15 min. dla zrumienienia
Przepis zaczerpnięty z książki "Kuchnia francuska na co dzień i od święta" Barbara Buczma, Bożena Bonik