wtorek, 30 grudnia 2008

Marcepanowe róże


 No i po świętach pozostały okruszki po kątach i po boczkach... Hi,hi,hi... po świętach, po świętach a tu trzeba zakasać rękawy i do sylwestrowych wypieków przystąpić, a potem w szał karnawałowych wpaść słodkości  póki się jeszcze w drzwiach kuchni mieszczę. Hi,hi,hi... Powspominam sobie dzisiaj

Marcepanowe róże

Na ciasto: 50 dag mąki, 40g drożdży, 1/4 l mleka, 80g cukru, 100g margaryny, szczypta soli, Na nadzienie: 100g surowej masy marcepanowej, 100g cukru złocistego, 100g zmielonych orzechów lub migdałów, 2 białka, 20g rumu, 1/2 łyżeczki cynamonu

Zarobić ciasto drożdżowe - zakładam że każdy wie jak, ja dodam jednak od siebie, że wszystkie produkty wcześniej podgrzewam do mniej więcej tej samej temperatury bowiem drożdże lubią ciepełko i z wdzięczności zawsze pięknie wyrastają. Utrzeć masę marcepanową z cukrem, orzechami, białkiem, cynamonem,oraz z rumem na gładką masę (dodałam też rodzynki bo lubię). Natłuścić blachę. Ciasto drożdżowe rozwałkować na 30x80 i 1 cm grubości, rozsmarować masę marcepanową, zwinąć od dłuższej strony w roladę i pokrajać na kawałki szerokości 4 cm. Ułożyć je koło siebie na blasze i pozostawić na 30 min pod ściereczką do wyrośnięcia. Piec około 30 min w temp 200 stopni. Można zamiast marcepanowego przyrządzić nadzienie z twarogu, owoców kandyzowanych lub maku. To już jak kto woli.

No i nikt nie zgadnie co znalazłam pod choinką. Książkę kucharską, a jakże :)

Przepis z książki "Mała szkoła pieczenia"

sobota, 27 grudnia 2008

Alkohole czas zacząć


No bo jak tu widzę- nazbierało mi się. Pan mąż ręce zaciera, a tu nic i nic. Pozwalam jedynie od czasu do czasu którąś z butelek potrząsając, szanownemu małżonkowi powąchać. Trochę mu żal że tyle wódki się marnuje, a mnie żal nie jest, bo za wódką nie przepadam. Za to nalewki i owszem, owszem - a już najbardziej słodkie, kuszące likiery. Oczywiście wszystko w stosownych dla damy ilościach i z iście królewskiego, kryształowego kieliszka. 
I tak w kolejności na parapecie stoją - gruszki w wódce, likier mleczny, likier kawowy i rozlane ostatnio (jeszcze nie odstane acz mocne) wino z róży.
Zacznijmy od gruszek - orginalny przepis mówi o porto, lecz o porto u mnie trudno, więc potraktowałam gruszki wódką i nic na tym nie straciły. Przepis podaję na dwa duże słoje po 90 ml
2 kg gruszek, 50 dag cukru, 600 ml porto lub wódki (dodałam jeszcze po gwiazdce anyżu na słój - ot tak odświętnie)
Gruszki należy obrać, poprzekrawać na ćwiartki i usunąć gniazda nasienne. Włożyć do garnka, zasypać połową cukru i nalać tyle wody by zakryć owoce. Gotować około 5-10 minut aż gruszki zmiękną. Wyjąć gruszki z garnka i włożyć do słojów. Do syropu dodać resztę cukru i gotować aż wyparuje połowa płynu. Syrop odstawić by trochę ostygł i wymieszać z alkoholem. Dobrze wymieszać i zalać gruszki w słojach tak by roztwór zakrył owoce. Odstawić w chłodne i ciemne miejsce na conajmniej 4 tygodnie.
Takie gruszki pachnące anyżem to coś pięknego z  górką bitej śmietany i na święta i po świętach

wtorek, 23 grudnia 2008

czekoladowa w czekoladzie


Kwintesencja smaku - o tak! Raj dla mojego podniebienia. I nic więcej nie dodam.
Po prostu Czekolada w czekoladzie.
100g czekolady (mlecznej, deserowej lub gorzkiej) 3 jajka, łyżka żelatyny (choć też niekoniecznie)
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, żółtka mieszamy z gorącą czekoladą, dodajemy rozpuszczoną żelatynę. Białka ubijamy na pianę ( wystarczy jedno białko - trzy to za dużo) i mieszamy z ostudzonym kremem czekoladowym. Wlewamy do natłuszczonych miseczek i oziębiamy w lodówce.
To wszystko :)
Znikam zanim mi się mleko przypali. A życzenia? życzenia tam :)
No już, już idę...

niedziela, 21 grudnia 2008

Arcyśliwki


Bogu winne śliwki że nadają się na święta. Winne tym bardziej że w korzennym winie zatopione. Na stół świąteczny trafia w wielu domach kompot z suszu, mmm... pachnący, wigilijny... A gdzie kompot z suszu tam i śliwki suszone się znajdą. Jak już mamy śliwki to nim się zmarnują proponuję je utopić a gwarantuję że świąt nie doczekają.
Arcyśliwki
24 suszone śliwki bez pestek, 24 migdały bez skórki, 1 szklanka słodkiego czerwonego wina, szklanka śmietany kremówki, 1-2 łyżki cukru, 1-2 łyżki cukru pudru, cukier waniliowy, cynamon, 3-4 goździki, skórka z pomarańczy.
Śliwki dokładnie myjemy, zalewamy wrzątkiem i pozostawiamy do ostygnięcia. Następnie nadziewamy migdałami i układamy w filiżankach. Wino zagotowujemy z goździkami, cynamonem, cukrem i skórką pomarańczową, przecedzamy i zalewamy śliwki. Pozostawiamy do ostygnięcia. śmietankę ubijamy z cukrem pudrem i cukrem waniliowym. Na każdą porcję śliwek nakładamy kilka łyżek bitej śmietany.
Ot, taki prosty acz wykwintny deser proponuję zamiast zwykłej wieczornej lampki wina .
Przepis z książki Małgorzaty Caprari "Najlepsze desery"

sobota, 20 grudnia 2008

Krem rumowy z owocami kandyzowanymi


Na początek, nim skrzydła rozwinę z świątecznymi specjałami opowiem tak w skrócie jak to z rumem było:
Dawno, dawno temu pewna rezolutna panienka lubiła rum popijać. Rum ten o wdzięcznej nazwie "seniorita" popijała w ilościach doprawdy niewielkich, acz z przyjemnością i w doborowym towarzystwie chłopaków z sąsiedztwa. Dnia pewnego towarzystwo wybrało się na górską wyprawę a dzień niestety był wtedy jesienny, zimny i deszczowy. Wyprawa nie należała do nazbyt udanych, nic więc dziwnego iż młodym ludziom dziwne doprawdy pomysły wpadały do głowy. I tak oto nasza rezolutna panienka założyła się o rumu flaszkę że wykąpie się w rzece pomimo tak niesprzyjającej aury. Jak powiedziała - tak zrobiła, więc "fant" należało odbezpieczyć i wypić dla zahartowania organizmu. I wtedy właśnie po raz pierwszy i ostatni...
No właśnie. Od tego dnia (wierzcie mi) na widok cukierka z rumem jest mi niedobrze. Pomimo tego postanowiłam zaryzykować i zrobić ten...
Krem rumowy z owocami kandyzowanymi
5 dag owoców kandyzowanych, 6 łyżek rumu, 1 łyżeczka żelatyny, 4 żółtka, 2 białka, 10 dag cukru, 20 dag śmietany kremówki
Owoce posiekać, wymieszać z łyżką rumu odłożyć na 2 godziny. Namoczyć żelatynę. Żółtka utrzeć z cukrem na puszysty krem dodać żelatynę wymieszać z resztą rumu. Wstawić do lodówki do zastygnięcia. Ubić osobno białka i śmietanę, dodać do tężejącego kremu razem z owocami kandyzowanymi, całość delikatnie wymieszać. Gotowy deser przełożyć do pucharków i wstawić do lodówki.
No i co jak myślicie?
No tak- czywiście że zwyciężyła słabość do słodyczy ;)

wtorek, 16 grudnia 2008

świąteczne ciasteczka z suszoną śliwką


Ostatni tydzień to niekończące się pasmo ciastek, ciasteczek, pierniczków. Pomyślałam zatem, czemu nie? A że jestem prosta baba (żadnej pracy się nie boję) to jak pomyślał - tak zrobił.
Pretekstem była nagła wizyta znajomych, a choć półki się od słodyczy przed świątecznie uginają - dobry pretekst nie jest zły by włączyć piec. Bo trzeba mi tu przedstawić że w tym domu zarówno piec jak i pralka są u mnie na pełnym etacie. Tak więc piec się rozgrzewa, a my wrzucamy na stolnicę:
120 g suszonych śliwek bez pestek, 100 g czekolady deserowej, 120g masła, 2 jaja, 120 g cukru, 175 g mąki pszennej, 60 g kakao, szczypta soli
Śliwki drobno posiekać. Czekoladę pokruszyć na małe kawałki i rozpuścić z masłem w kąpieli wodnej. Kiedy masa będzie gładka lekko przestudzić. Jajka utrzeć z cukrem na sztywną pianę i delikatnie połączyć z masą czekoladową. Kakao wymieszać z mąką i szczyptą soli i dodać do czekolady. Tak przygotowane ciasto wymieszać z posiekanymi suszonymi śliwkami. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia i nakładać porcje ciastek. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec w temperaturze 180 przez około 15 minut. Wyjmować gdy są jeszcze w środku lekko miękkie.
Inspiracji i przepisu na ciasteczka dostarczył mi sklep Lidl

poniedziałek, 15 grudnia 2008

krem kokosowy


Po tych wszystkich cynamonowo-imbirowo- bananowych weekendach przyszedł wreszcie czas na własną inspirację i prawdę mówiąc mój pomysł odstaje od ciężkich zapachów i smaków korzennej kuchni. Bo już od paru dni poszukiwałam czegoś lekkiego, niebiańskiego wręcz. No i odnalazłam swoje "niebo w gębie" w postaci kremu kokosowego. Leciutki jak piórko i delikatny smak zilustrowany czystą bielą. I powiem jeszcze że połączenie kokosa z ananasem zapewnia niesamowite wrażenia smakowe. Zapraszam.
Krem kokosowy
2 szklanki mleka, 20 dag wiórków kokosowych, 8 dag cukru, 2 łyżeczki żelatyny, 25 dag śmietany kremówki, 3 łyżki likieru kokosowego, puszka ananasów
Wiórki kokosowe zagotować z mlekiem i cukrem. Zmniejszyć ogień i gotować jeszcze 10 minut. Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie, ubić na sztywno śmietanę. Mleko kokosowe lekko przestudzić, przecedzić odciskając kokos, Powstałe mleczko wymieszać z likierem i rozpuszczoną żelatyną, wstawić na 15 min do lodówki. Ananasy zmiksować. Lekko zastygniętą masę wymieszać ze śmietaną, przełożyć do pucharków. Podawać z musem ananasowym (ja zastosowałam dżem ananasowy, równie smaczny)

sobota, 13 grudnia 2008

lekarstwo na miłość


Dzisiejszy dzień spędziłam na zakupach. Nie były to takie typowe przedświąteczne zakupy, bo zamiast karpia kupiłam dywan. Piękny czerwony dywan do pokoju, oraz pełno czerwonych świeczek. Więc świeczki już mam i mam dywan - z kolei lodówka świeci pustką. Całe szczęście że choć są w niej jajka. No i wcześniej zaopatrzyłam się w duże ilości bananów na bananowy tydzień.

Co prawda w planie miałam roladę bananową lecz przez to bieganie po sklepach już mi się odechciało siedzieć w garach - za to zawsze mam w zapasie coś na szybko, coś na słodko. Ot tak niedawno wyszperałam przepis o kuszącej nazwie:
Lekarstwo na miłość
6 bananów, 1 czubata szklanka cukru, 10 jajek, 6 łyżek cukru pudru, sok i skórka z 1 cytryny
Banany obieramy i kroimy na plasterki skrapiając sokiem z cytryny. Rozpuszczamy margarynę i smażymy na niej plasterki banana uważając by się nie przypaliły. Cukier mieszamy z 3/4 szklanki wody i podgrzewamy ciągle mieszając, aż powstanie gęsty syrop. Studzimy. Żółtka ubijamy dodając syrop cukrowy a następnie lekko mieszamy z bananami. Białka ubijamy na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodając cukier puder i skórkę z cytryny. Formę do zapiekania smarujemy masłem i delikatne przekładamy masę bananową. Przykrywamy pianą z białek i wstawiamy do nagrzanego piekarnika (220 C) na 10-15 min.
Ja zrobiłam ten przepyszny suflet z połowy składników(bo 10 jajek to chyba dla całego wojska), zapaliłam świece i przygotowałam nastrój, a mój ukochany mówiąc że ochoty nie ma na słodycze, poszedł do lodówki i wyjął sobie rybę w occie oraz piwo, ignorując tym samym moje starania. No cóż, trudno...

Przepis zaczerpnięty z książki Małgorzaty Capari : Najlepsze desery

banany w kokosie



Trudno mi przytoczyć tutaj kompletny przepis na ten deser bo tak naprawdę to nie mam przepisu. To jedna z tych rzeczy które robią się na tak zwane "oko". Trochę tego, trochę tamtego - a jak za mało to dosypać. Pieczone banany (w kokosie właśnie) po raz pierwszy jadłam w chińskiej restauracji na drugą czy trzecią zaproszona przez szanownego małżonka rocznicę ślubu. To znaczy że było to bardzo, bardzo dawno temu :) Ale jeszcze pamiętam. Od tamtej pory również datuje się moja niechęć do zupy z bambusa i owoców morza. Poza ciekawym wystrojem kuchni chińskiej - z ich jadłospisu trawię jedynie banany. Nooo i może jeszcze ryż.
Postaram się więc skupić na procedurze by podać przepis w miarę miarodajny :)
Banany w kokosie
2 banany, 2 białka, 2 łyżki cukru pudru, 3-4 łyżki wiórków kokosowych, szczypta cynamonu, olej
Banany przekroić wzdłuż i skropić sokiem z cytryny. Białka ubić na sztywną pianę i ubijając dodać cukier puder, Ubite białka wymieszać z kokosem i powstałą w ten sposób masą oblepić połówki banana. Smażyć na mocno rozgrzanym tłuszczu przy zmniejszonej temperaturze (kokos może się przypalić) Gorące banany podawać z lodami
posypane cynamonem


Ten deser zalicza się do moich ulubionych podwieczorków i przygotowałam go na bananowy tydzień

sobota, 6 grudnia 2008

Mus jabłkowy z kremem


Przyznam się że znana jestem z zamiłowania do słodyczy i przepisów na słodkości jest w kuchni mojej najwięcej, jednak czasami zdarzy mi się jeszcze takie wyjątkowe odkrycie - smak który zniewala moje zmysły i sprawia że nie mogę się oprzeć by nadać mu etykietę "ulubiony" i wrócić do niego za tydzień, a może nawet jutro. Tym smakiem jest mus jabłkowy który przygotowałam na weekend piernikowy i który powalił mnie na kolana. Jest naprawdę wyjątkowy
Mus jabłkowy z kremem
50 dag jabłek, szklanka soku jabłkowego, 2 łyżki mąki ziemniaczanej, łyżeczka przyprawy do pierników, 2o dag piernika, 40 dag chudego twarożku, 20 dag śmietany kremówki, 2 łyżki miodu
Jabłka obrać, usunąć gniazda nasienne, pokroić w kosteczkę, zalać częścią soku jabłkowego, dodać łyżkę miodu. Dusić na małym ogniu. Mąkę ziemniaczaną rozpuścić w reszcie soku, zagęścić jabłka, wsypać przyprawę do pierników. Pozostawić do ostygnięcia. Piernik rozkruszyć. Twarożek utrzeć z miodem i wymieszać z ubitą śmietaną. W pucharkach układać warstwami mus jabłkowy, krem i okruszki piernika, posypać cynamonem

wykwintny deser


Znalazłam go gdzieś w moich wycinkach i pomyślałam że wyśmienicie będzie się nadawał na piernikowy weekend. Nadaje się - bo z piernikiem. Odkryłam że piernik wyśmienicie łączy się z różnymi innymi smakami i aromatami, więc w zasadzie fantazjować można byłoby na temat piernika w nieskończoność a tymczasem czas płynie więc zapraszam na wykwinty deser z piernikiem
Słoik wiśni (ok.350 ml), 2 łyżki mąki ziemniaczanej, kawałek cynamonu, 25 ml sherry, 1/4 kg piernika, 25 dag śmietanki tortowej (36%), torebka cukru waniliowego, 2 kubki serka waniliowego
Wiśnie osączyć. Sok przelać do garnka odlewając 4 łyżki i dodając taką samą ilość wody. Odlany sok wymieszać z mąką ziemniaczaną. Sok w garnuszku zagotować z cynamonem. Mieszając zagęścić mąką ziemniaczaną a następnie zdjąć z ognia i dodać sherry oraz wiśnie a usunąć cynamon.
Piernik pokroić w paseczki i wyłożyć dno salaterki. śmietanę ubić na sztywno,wymieszać z serkami, oraz cukrem waniliowym. Wyłożyć na piernik. Na wierzch wylać ostudzone wiśnie, udekorować keksem bitej śmietany
I w ten oto sposób mamy wykwintny deser na wyjątkowy Mikołajkowy wieczór
i na festiwal pierniczków

wtorek, 2 grudnia 2008

Babeczki dla córeczki


Czyli muffinki kakaowe z skórką pomarańczową. Tak, tak - obie je lubimy. I lubi je również Tymek o ile mu nie powiedzieć że w środku jest pomarańcza. Ale najbardziej lubi muffinki moja księżniczka za to że są takie "miłe" i "na jednego gryza" i dla księżniczek. Skoro dla księżniczek (choć nie wiem gdzie widziała kiężniczki przegryzające babeczki na podwieczorek) to mama zaraz zaopatrzyła się w mnóstwo małych i kolorowych foremek do wypieku pyszniowych różności i różnych pyszności. I mnóstwo z tym zabawy, bo wiecie - moja księżniczka nie tylko od zajadania łakoci, ale i od pomagania w mieszaniu, lukrowania i posypywania... to taka prawdziwa kuchenna księżniczka.
Dzisiaj muffinki kakaowe z pomarańczową skórką
kostka masła, 4 jajka, 2 szklanki cukru, szklanka mąki pszennej, 1/2 szklanki mąki ziemniaczanej, 3 łyżki kakao, cukier waniliowy, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, 6 łyżek wody, skórka otarta z 1 pomarańczy, skórka kandyzowana
Masło, cukier, kakao i wodę rozpuścić w garnku, wolno podgrzewając. Zagotować. Odlać pół szklanki na polewę. Pozostałą masę ostudzić i dodać do niej żółtka, oraz stopniowo produkty sypkie mieszając. Na koniec dodajemy ubitą na sztywno pianę z białek. Wymieszać bardzo delikatnie i wsypać skórkę z pomarańczy. Nakładać do papierowych foremek do 2/3 wysokości i szybko wstawić do nagrzanego piekarnika. Po upieczeniu polukrować pozostałą polewą i posypać kandyzowaną skórką. To jest właściwie przepis na tradyjnego murzynka, ale z księżniczką dosłyśmy do wniosku że lepiej smakuje taka "jednogryzowa babeczka" i do tego tak pięknie jej w takiej czerwonej sukience :)