czwartek, 26 lutego 2009

Krem pomarańczowy


Postanowiłam ogrzać trochę tą zimową atmosferę i przywołać słońce w postaci pomarańczy. Nie tam zaraz bym tej zimy nie lubiła - ale każda z moich czterech ulubionych pór roku tuż przed swoim odejściem budzi we mnie tęsknoty za pozostałymi trzema. Teraz trzymam w dłoni namiastkę słońca - płomienną pomarańczę. I już wyobraźnia ma nieograniczona dorysowuje w tym krajobrazie bezkresne morze i ciepły piasek. Włączam szum fal i lekki powiew wiatru, a gdzieś z oddali dochodzi rytm reage. Dobrze mi, tak bardzo błogo - pomarańcza zachodzi w morzu, powoli zmieniając swój kształt, jakby ją ktoś miażdżył i wyciskał. Sok z rozgniatanego owocu rozlewa się po niebie pomarańczowym blaskiem i tonie w morzu, a morze zamienia się w krem...
Krem pomarańczowy
2 duże pomarańcze, 2 jajka, 3/4 szklanki mąki, 2 łyżki cukru
Pomarańcze starannie umyć i obrać, wycisnąć dokładnie sok. Ubić dwa żółtka i jedno białko, powoli dodawać mąkę, cukier i sok pomarańczowy. Krem umieścić w rondlu i powoli ogrzewać w kąpieli wodnej, mieszając bez przerwy drewnianą łyżką. Gdy zacznie gęstnieć należy go przestudzić nie przestając mieszać. Ubić białko na sztywną pianę. Zmieszać ją z kremem, dodając po łyżce i mieszając z dołu do góry. Przełożyć do pucharków i udekorować skórką pomarańczową.
Zajadać słonecznie, z wyobraźnią.

2 komentarze:

An-na pisze...

A wiesz, że ja go chyba wypróbuję? Krem pomarańczowy lub cytrynowy jadałam w dzieciństwie i muszę sobie te smaki przypomnieć :)

damqelle pisze...

Ja tylko proponuję dodać więcej soku - bo według oryginalnego przepisu (a taki podałam) wychodzi strasznie gęsty :)
Pozdrawiam