Dzisiejszy dzień spędziłam na zakupach. Nie były to takie typowe przedświąteczne zakupy, bo zamiast karpia kupiłam dywan. Piękny czerwony dywan do pokoju, oraz pełno czerwonych świeczek. Więc świeczki już mam i mam dywan - z kolei lodówka świeci pustką. Całe szczęście że choć są w niej jajka. No i wcześniej zaopatrzyłam się w duże ilości bananów na bananowy tydzień.
Co prawda w planie miałam roladę bananową lecz przez to bieganie po sklepach już mi się odechciało siedzieć w garach - za to zawsze mam w zapasie coś na szybko, coś na słodko. Ot tak niedawno wyszperałam przepis o kuszącej nazwie:
Lekarstwo na miłość
6 bananów, 1 czubata szklanka cukru, 10 jajek, 6 łyżek cukru pudru, sok i skórka z 1 cytryny
Banany obieramy i kroimy na plasterki skrapiając sokiem z cytryny. Rozpuszczamy margarynę i smażymy na niej plasterki banana uważając by się nie przypaliły. Cukier mieszamy z 3/4 szklanki wody i podgrzewamy ciągle mieszając, aż powstanie gęsty syrop. Studzimy. Żółtka ubijamy dodając syrop cukrowy a następnie lekko mieszamy z bananami. Białka ubijamy na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodając cukier puder i skórkę z cytryny. Formę do zapiekania smarujemy masłem i delikatne przekładamy masę bananową. Przykrywamy pianą z białek i wstawiamy do nagrzanego piekarnika (220 C) na 10-15 min.
Ja zrobiłam ten przepyszny suflet z połowy składników(bo 10 jajek to chyba dla całego wojska), zapaliłam świece i przygotowałam nastrój, a mój ukochany mówiąc że ochoty nie ma na słodycze, poszedł do lodówki i wyjął sobie rybę w occie oraz piwo, ignorując tym samym moje starania. No cóż, trudno...
Przepis zaczerpnięty z książki Małgorzaty Capari : Najlepsze desery
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz