sobota, 13 grudnia 2008

lekarstwo na miłość


Dzisiejszy dzień spędziłam na zakupach. Nie były to takie typowe przedświąteczne zakupy, bo zamiast karpia kupiłam dywan. Piękny czerwony dywan do pokoju, oraz pełno czerwonych świeczek. Więc świeczki już mam i mam dywan - z kolei lodówka świeci pustką. Całe szczęście że choć są w niej jajka. No i wcześniej zaopatrzyłam się w duże ilości bananów na bananowy tydzień.

Co prawda w planie miałam roladę bananową lecz przez to bieganie po sklepach już mi się odechciało siedzieć w garach - za to zawsze mam w zapasie coś na szybko, coś na słodko. Ot tak niedawno wyszperałam przepis o kuszącej nazwie:
Lekarstwo na miłość
6 bananów, 1 czubata szklanka cukru, 10 jajek, 6 łyżek cukru pudru, sok i skórka z 1 cytryny
Banany obieramy i kroimy na plasterki skrapiając sokiem z cytryny. Rozpuszczamy margarynę i smażymy na niej plasterki banana uważając by się nie przypaliły. Cukier mieszamy z 3/4 szklanki wody i podgrzewamy ciągle mieszając, aż powstanie gęsty syrop. Studzimy. Żółtka ubijamy dodając syrop cukrowy a następnie lekko mieszamy z bananami. Białka ubijamy na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodając cukier puder i skórkę z cytryny. Formę do zapiekania smarujemy masłem i delikatne przekładamy masę bananową. Przykrywamy pianą z białek i wstawiamy do nagrzanego piekarnika (220 C) na 10-15 min.
Ja zrobiłam ten przepyszny suflet z połowy składników(bo 10 jajek to chyba dla całego wojska), zapaliłam świece i przygotowałam nastrój, a mój ukochany mówiąc że ochoty nie ma na słodycze, poszedł do lodówki i wyjął sobie rybę w occie oraz piwo, ignorując tym samym moje starania. No cóż, trudno...

Przepis zaczerpnięty z książki Małgorzaty Capari : Najlepsze desery

Brak komentarzy: